Niedaleko naszego zagłębia energetycznego można poczuć wiatr we włosach w pędzącej ku kurortowi Oybin kolejce wąskotorowej ciągniętej przez parową lokomotywę. Atrakcja nie lada, zadowoli każdego turystę bez względu na wiek. Sieć linii wąskotorowej oplata Góry Łużyckie łącząc ze sobą urokliwe kurorty Jonsdorf i Oybin z miastem Zittau. Liczne stacje kolejowe bogata sieć szlaków turystycznych pozwalają na nieograniczoną ilość wycieczek pieszych i podroży kolejowych gdzie hasło jeden dzień to za mało jest wciąż aktualne. Początek naszej wycieczki zaczynamy ze stacji Zittau Vorstahd, bilet w obie strony można zakupić u konduktora, można też kupić bardzo fajny i odpowiednio tańszy bilet na cały dzień, ale o tym w informacjach praktycznych! Radośni i zadowoleni jak dzieci stoimy na końcu wagonu by czuć pęd powietrza oraz dym wyrzucany przez lokomotywę, tak po ok 20 minutach jazdy pod górę jesteśmy już na miejscu, jeszcze tylko fotografie super lokomotywy oraz odbicie najlepszej pamiątki na stacji kolejowej i możemy ruszać dalej, ku ruinom zamku oraz klasztoru Oybin.
Budowle zostały wzniesione na górze Oybin (514 m n.p.m.), zwiedzanie ruin płatne, w kasie dostępna broszura z planem w języku polskim. Ze szczytu podziwiamy piękne widoki na Góry Łużyckie, dolinę w której swoją trasę ma kolejka wąskotorowa i ciekawe formy skalne wyrastające ponad lasy. Ruiny czeskiego zamku oraz klasztoru celestynów są bardzo malownicze, oglądać można je z góry oraz z dołu – dosłownie, ponieważ jedna z tras wiedzie poniżej poziomu gruntu i naocznie pokazuje nam że klasztor został częściowo wykuty w skale. W drodze powrotnej postanawiamy wstąpić do niepozornego kościółka, okazuje się że zewnętrzna fasada nie zapowiada wcale oryginalnego i jedynego w swoim rodzaju wnętrza. Kościół górski powstał w XVIII wieku i nie próbowano w nim niwelować terenu do poziomu dzięki czemu, kształtem przypomina amfiteatr – ołtarz położony jest niżej niż ławki. Po zwiedzaniu czas na drogę powrotną, tym razem wagonem odkrytym! Radość była nie do opisania, a największą sprawił nam Pan prowadzący cały skład specjalnie dla nas puszczając tyle pary, że odjeżdżający pociąg cały się w niej schował i odjechał w dalszą drogę. Polecam wszystkim miłośnikom kolei i nie tylko.
