narty biegowe

27 sty 2017

biegówki w Bieszczadach

ale zima!

Zimowy początek roku jest wymarzony. W wielu miejscach Polski, za sprawą obfitych opadów śniegu i wciąż utrzymującej się ujemnej temperatury można uprawiać naszą ulubioną zimową rekreację – narciarstwo klasyczne – i to niekoniecznie na utrzymywanych trasach.
Szkoda nam każdego dnia nie spędzonego na świeżym i czystym powietrzu, dlatego też, jak tylko mamy wolną chwilę, to staramy się ją spędzić aktywnie na nartach. Z uwagi na komfortowe warunki, śnieżną i mroźną zimę, liczymy, że narciarskich wypadów będzie sporo co pozwoli nam poznać wiele nowych tras w bliższej i dalszej okolicy.
W miniony weekend udaliśmy się w Bieszczady, gdzie już dwa lata temu, kiedy śniegu było jak na lekarstwo, a teraz panują tam idealna warunki.

trasy biegowe w Mucznem

Na dobry początek polecam utrzymywane trasy biegowe w Mucznem. Ta mała i jakże urokliwa osada, położona jest w dolinie potoku Muczny. Trasa nr 1, zaczynająca się na prawo od hotelu została poprowadzona leśnym duktem, która z niewielkimi wniesieniach, okaże się idealnym miejscem dla początkujących narciarzy oraz dla rodzin z dziećmi. Podbiegi i zjazdy są bardzo łagodne. Po 2 km od miejsca początkowego trasa rozwidla się i warto skorzystać z tej możliwości, aby choć trochę urozmaicić drogę powrotną. Jedyne czego brakuje trasom w Mucznem to tzw. pełnej pętli na trasie, choć po cichu liczmy, że z czasem przygotowywanych tras przybędzie.
Trasa nr 2 znajduje się po drugiej stronie drogi, gdzie należy udać się w kierunku Domku Myśliwskiego, skąd już prosta droga doprowadzi nas do utrzymanej trasy, biegnącej w głąb bieszczadzkiego lasu. Dla lubiących wędrówki nieprzygotowanymi trasami, polecam wędrówkę dalej drogą leśną niż przygotowana trasa. Jak już pisałam, w Mucznem brak pętelek, więc w drogę powrotną udajemy się tą samą trasą. Trasa mierzy niecałe 7 km i jest odpowiednia dla początkujących narciarzy. Szlak narciarski po nocy był pełen zwierzęcych śladów, wśród których tego dnia można było podziwiać wyraźnie odciśnięte niedźwiedzie stopy. Niedźwiedź skorzystał z udogodnienia i część swojej zimowej wędrówki odbył krocząc idealnie po wyciśniętym śladzie do stylu klasycznego. Osobnika na szczęście nie widzieliśmy naocznie. W drodze powrotnej późnym popołudniem, wracając z trasy, minęliśmy się z ratrakiem, który wyjechał na przygotowanie trasy. Część zjazdu odbyła się w idealnych warunkach, po świeżo przygotowanej trasie. Liczymy na to, że trasy w weekend będą odświeżane do południa co zapewni lepszy komfort jazdy, ale z drugiej strony pozbawi emocji związanych z kontaktem z dzikim bieszczadzkim światem.
Trasy w Mucznem polecam, szczególnie początkującym narciarzom. Czekam też na zwiększenie długości przygotowywanych tras, co mam nadzieję kiedyś się stanie, bo Muczne ma potencjał by stać się stolicą narciarstwa biegowego regionu.

Muczne zdjęcia

dolina Sanu

Kolejną propozycją wycieczki w Bieszczadach jest wędrówka w dolinie rzeki San z Tarnawy Niżnej do nieistniejącej już wsi Łokieć i dalej. Wędrówkę wzdłuż granicy Polsko – Ukraińskiej odbyliśmy dwa lata temu, kiedy to pokrywa śnieżna była dość skąpa, jednak chęć poznania tego terenu na nartach była na tyle silna, że nam to nie przeszkadzało. Trasa dość płaska, przy dobrej pogodzie widokowa, zwłaszcza na zalesione wzniesienia już po ukraińskiej stronie. Po drodze możemy zaobserwować bobrowisko z klasycznym żeremiem, nieliczne krzyże przydrożne oraz odwiedzić zachowany cmentarz w nieistniejącej wsi Dźwiniacz Górny. Z uwagi na to, iż jest to teren przygraniczny, możemy liczyć na to, że droga będzie przetarta przez skutery pograniczników, co na pewno ułatwi nam wędrówkę, gdy w okolicy będzie dużo śniegu. Dystans naszej wędrówki wyniósł 12 km.

wzdłuż granicy

w górę z Wołosatego

Tam gdzie swój początek ma Główny Szlak Beskidzki możemy rozpocząć wędrówkę na nartach. Zaczynając wycieczkę w Wołosatem pniemy się do góry, zakładając własny ślad w śnieżnym puchu. Wśród drzew, które w białej szacie prezentowały się wyjątkowo pięknie wspinamy się, pokonując wzniesienia na czerwonym szlaku, aż do miejsca skąd wracamy w drogę powrotną, czyli spod Przełęczy Bukowskiej. Na trasie 14 km trzeba było pokonać 700 metrów pod górę, za to zjazd w drodze powrotnej w kopnym śniegu sprawiał dużo radości. Część trasy z widokiem na najwyższy szczyt Bieszczad, Tarnicę.

ku przełęczy Bukowskiej

i wiele więcej

Prócz tras, które na własnych nogach przebyliśmy, czeka na Was niezliczona ilość dróg i szlaków w samych Bieszczadach jak również na Pogórzu Przemyskim i w Górach Sanocko – Turczańskich. Wszystko oczywiście zależy od panujących warunków, zachęcam zatem do wędrówek leśnymi duktami, jeszcze przez nas nieodkrytymi czy też wędrówkę wzdłuż Sanu, jak nasza we wsi Bykowce w sobotnie południe, gdzie zakładając ślad w kopnym śniegu podziwialiśmy spiętrzoną krę na brzegach rzeki.